Z racji, że akurat moje włosy potrzebują mocnego nawilżenia bo stałym kontakcie z klimatyzacją i słońcem, katowane ciągłym związywaniem w koka i rzadkim nakładaniem masek postanowiłam zrobić bombę nawilżającą, stosuję ją raz w miesiącu może dwa, zależy od kondycji włosów.
Zapraszam :>
Nie jestem fanką olejowania samym olejem, dlatego trochę poeksperymentowałam i chyba wyszło, bo moje włosy są zachwycone taką mieszanką.. wybuchową :D
Czego potrzebujemy?
*odżywka mocno nawilżająca bez spłukiwania
*odżywka do spłukiwania
*wybrany olej
*masło shea lub kakaowe
*sok z ćwiartki cytryny
Ja użyłam następujących produktów:
Z każdego produktu nakładałam do miseczki po takiej właśnie łyżce, oleju dałam oczywiście najwięcej
no i sok z ćwiartki cytryny, wszystko wymieszałam razem i troszkę podgrzałam z czego dostałam płynną konsystencję, nałożyłam na włosy przeczesałam włosy grzebieniem z szerokimi ząbkami
zawinęłam w czepek, można czepek podgrzać suszarką, ja aczkolwiek z braku czasu tego nie robię,
przeważnie maskę zostawiam na około godzinę, czasem dwie, a czasem 45 minut. Zależy wszystko od kondycji moich włosów :)
Gorąco polecam!
Robicie czasem maski? Jakie? :)
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz